Mialam cien nadziei, bo kino iberoamerykanskie potrafi zaskakiwac bardzo pozytywnie, ze ten film okaze sie wart ogladniecia. Niestety, tak nie jest. Uwazam, poltorej godziny spedzone na wpatrywaniu sie w ekran za strate czasu. To co moze sie podobac to, jak wielu krytykow podkresla, brak doslownosci, subtelny przekaz tresci. Przyciaga jego tematyka, i nie mam tu na mysli hermafrodytyzmu samego w sobie ale odmiennosc i zwiazane z nia konsekwencje. Brak tu jednak czegos co trudno mi nawet nazwac, to kwestia pewnej indywidualnej wrazliwosci, ale film mnie osobiscie nie porusza, nie wzrusza, pozostawia obojetna.