przegladalem sobie ten filmik a tam>>> dziewczyna daje chlopaka ... hmm o co chodzi :D ??
Aha dzieki ojciec polak za wyjasnienie ; )
A i jeszcze jedno pytanko. Zdarzylo sie cos takiego w realnym swiecie :D ? ze ktos mialby i to i to ;-> ??
Takie rzeczy dzieją się tylko w krajach hiszpańsko-języcznych... Dziwne ale takie odnoszę wrażenie oglądając te filmy. Oczywiście to nie jest reguła, ale wydaje mi się, że wśród hiszpańskich, południowoamerykańskich reżyserów panuje przekonanie, że jeśli chcemy zrobić ambitny film, to musi być koniecznie albo o hermafrodytach, transseksualistach, homoseksualistach albo przynajmniej kochających rodzeństwo. Trochę to dziwne, ale widać taka kultura....
Takie rzeczy dzieją się wszędzie, gdzie powstają ludzie, w Polsce też, może też zdarzą się w Twojej lub mojej rodzinie...
A jaki inny temat proponujesz na ambitny film? Oglądałam, chyba argentyński, o przemycie narkotyków w żołądkach.
Inny temat? To chyba nie jest trudne, więc spróbuj sama.
Zgadzam się w 100%, że takie rzeczy sie zdarzają i oczywiście dla tych ludzi to jest problem. Dla mnie to jest jednak nieestetyczne i nie widze specjalnej przyjemności w oglądaniu tego typu filmów. W dziedzinie filmów po hiszpańsku może nie jestem ekspertem ale kilks udało mi się obejrzeć. Duuuży odsetek był o dziwacznych problemach bohaterów ze swoją seksualnością. Mi się to nie podoba i nie wydaje mi się żeby to była aż tak wielki problem spełeczny, żeby aż tyle o tym kręcić...
Ale swoją drogą róbta co chceta. Na XXY na szczęście nie wydałem ani złamanego peso.
jezusie i matko jezusa.
znalazł się esteta i znawca. podajże łaskawie tytuły, chłoptasiu.
oczywiście, że są istotniejsze problemy, chociażby nieśmiertelna ignorancja, nieuctwo i horyzonty sięgające co najwyżej boazerii w przedpokoju. oto jest temat.
seksualność nie jest dziwaczna.
muzułumański romans, a po ogladałes ten film , skoro tematyka Ci nie odpowiada, chyba wiedziałes jakiego problemu dotyczy ...
Dziękuję army.of.me za ten wspaniały post. Co do tytułów to tak na szybko pamiętam tylko kilka np. 'i twoją matkę też', 'złe wychowanie', 'wszystko o mojej matce' i ten chociażby. Jak już pisałem, nie jestem ekspertem więc army tak się nie wzniecej... Dwa głębokie wdechy i powinno być dobrze.
Aaaa i jeszcze. "oczywiście, że są istotniejsze problemy, chociażby nieśmiertelna ignorancja, nieuctwo i horyzonty sięgające co najwyżej boazerii w przedpokoju. oto jest temat." Obejrzyj sobie jeszcze raz XXY. To był film właśnie o tym ale widać, że trzeba być wstrętnym homofobem jak ja, żeby to zauważyć.....
Trochę boli mnie wątroba po wczorajszym, ale i tak dam współgłos. Albowiem zwyczajnym losu zrządzeniem widziałem wymienione przez Ciebie na szybkensa filmy. I tak sobie myślę (pomijając dość oczywistą konstatację, iż żaden z nich nie penetruje problemu hermafrodytyzmu oraz dziwaczną dla mnie Twą konkluzję, że kiedy jakiś film nie podejmuje „wielkiego problemu społecznego”, to go kręcić nie warto; a czemuż to? – zapytuję; czyżby tylko wczesne kino radzieckie godne było uwagi?).
A myślę sobie, bo lubię, iż:
1. „Twoją matkę też” – „o dziwacznych problemach bohaterów ze swoją seksualnością” traktuje o tyle, o ile, czyli przy okazji. Raczej o dojrzewaniu, umieraniu, śmierci, młodości. I to w dość przenikliwy, choć przewrotnie dwuznaczny sposób. Między innymi.
2. „Złe wychowanie” - „o dziwacznych problemach bohaterów ze swoją seksualnością” traktuje o tyle, o ile, czyli przy okazji. Raczej o tym, co ma wpływ na nasze dorosłe życie, co nas kształtuje, trochę też o zakłamaniu, ludzkiej ułomności itd. Między innymi.
3. „Wszystko o mojej matce” - „o dziwacznych problemach bohaterów ze swoją seksualnością” traktuje o tyle, o ile, czyli przy okazji. To jest film o wielkiej miłości, jej różnych wymiarach, o poświęceniu, o bliskości i oddaleniu. Między innymi.
4. W mej wypowiedzi używam formuły powtórzeń, aby zwrócić Twoją uwagę na fakt, że niemal żaden współczesny wybitny lub nawet tylko dobry film nie jest dziełem ciasnym, dającym się od razu zaszufladkować, opieczętować i skategoryzować. Nie może być więc także ograniczony ani do formuły „o dziwacznych problemach bohaterów ze swoją seksualnością”, ani „o hermafrodytyzmie”, ale także „o wszystkim i o niczym”. Obawiam się, że konsekwentnie stosując Twój rygoryzm patologiczny, z łatwością zamkniemy w definicji „o dziwacznych problemach z seksualnością” także „Matkę Joannę od Aniołów”, „Krótki film o miłości” czy „Underground”...
Szukam i szukam po internecie i z tego co znajduję harmafrodytyzm u ssaków nie występuje, więc nie rozumiem jak można mówić o jakimkolwiek problemie? Może się mylę, jeśli tak czy ktoś zechce wyprowadzić mnie z błędu?
Znalazłem taką definicję (acz nie jestem biegły w medycynie): "Hermafrodytyzm - u człowieka to wrodzona wada rozwojowa okresu płodowego o podłożu genetycznym bądź hormonalnym. Obojnactwo prawdziwe wynika z zaburzeń zróżnicowania gonad i cechuje się obecnością u tej samej osoby tkanki jądra i jajnika, jest b. rzadkie; wygląd zewnętrznych narządów płciowych u noworodka utrudnia ustalenie płci. W przypadkach obojnactwa rzekomego męskiego gonadom męskim towarzyszą zewn. narządy płciowe typu kobiecego, zaś w obojnactwie rzekomym żeńskim, mimo obecności jajników, zewn. narządy płciowe mają wygląd męski i występują somatyczne cechy maskulinizacji (męski fenotyp). Należy mieć jednak na względzie możliwość wymieszania się tych różnych form, które prowadzi do innych atypowych postaci obojnactwa. Obojnactwo może wpływać na poczucie płci, choć zwykle osoby z tym zaburzeniem są zdecydowanie mężczyznami bądź kobietami pomimo nieprawidłowości i niezgodności anatomicznych w obrębie narządów płciowych."
Człowiek (oprócz tego, że to brzmi dumnie) to zdaje się ssak, nieprawdaż?
polecam książkę "interseksualizm" jakiegoś tam profesora którego nazwisko uleciało , gdzieś z lat '80 może nawet'70 . polska produkcja
Występuje.Nawet była taka lekkoatletka, Polka, potem zdaje się zmieniła obywatelstwo na amerykańskie.Ale o tym, że była hermafrodytą świat dowiedział się dopiero kiedy ją zastrzelono na jakimś parkingu.Niestety nazwisko uleciało mi z głowy
"Duuuży odsetek był o dziwacznych problemach bohaterów ze swoją seksualnością. Mi się to nie podoba i nie wydaje mi się żeby to była aż tak wielki problem spełeczny, żeby aż tyle o tym kręcić..."
nie wydaje mi się, żeby większość społeczeństwa była seryjnymi zabójcami, tudzież innymi agentami. ani nawet psychopatami.. a multum filmów to ich właśnie prezentuje. a to ci problem społeczny.
co ty za dziwną logikę sprzedajesz?
zawsze myślałam, że warto pokazywać to, co barwne i ciekawe. np almodovar choćby tu przez ciebie wymieniony tworzy postaci pełne pasji i targających nimi namiętności. a to, że przy okazji często są one trans/homoseksualistami? skoro ci to przeszkadza, to nie oglądaj. mi nie przeszkadza.
Może to pytanie juz gdzies sie pojawilo, ale co myslicie o tym Alvaro? Wedlug mnie to on jest odrazajaca postacia tego filmu a nie Alex. Piszac szczerze, kiedy wspomnialem o dziwacznych problemach ze swoja seksualnoscia m.in. w tym filmie, chodzilo mi glownie o niego. Czekam na opinie tzw. tolerancyjnych.
„Tzw. tolerancyjni”!!! Jest tu kto? Nikogo, coś niesłychanego! To może ja, Krystyna z gazowni. Gdyż ubodło mnie do żywego, że się pastwisz teraz znowu nad tym biednym Alvaro. Bo co on Ci właściwie złego zrobił? Ot chłopaczyna, biedaczysko, ani specjalnie przystojny, ani zbudowany jak Leonidas, taki nijaki taki. I jeszcze w dodatku niezdecydowany, co by tu ze swoją ekspresją seksualną uczynić. Trójkącik czy kółeczko? A komu to przeszkadza, ja się pytam? Może gdyby ten cały islamski hamas był przez ojca psychicznie butowany (rzeczonemu Alvaro tatuś w oczyska wyznał, że niezbyt syna lubi) i przymuszany do macho postawy, co nie wszystkim bardzo odpowiada, to by teraz inaczej śpiewał... I się nie wyzywał od „odrażających postaci”. Bo jak się tak dobrze przypatrzeć, to u każdego rysy na portrecie się znajdą. Dlatego o Alvaro myślę jak najlepiej, choć mu nie zazdroszczę.
Kończę, bo mi się zawór rozszczelnił i coś syczy.
ja bardzo lubie takie kino, aczkolwiek zgadzam sie z ktoryms postem wyzej ze hiszpanskojezyczne filmy czesto, o wiele czesciej niz inne poruszaja takie tematy. i nie sadze zeby nalezalo krytkowac osoby ktorym to sie nie podoba.
Tu nie chodzi o krytykowanie, tylko to głupie, że ktoś pisze, iż nie podoba mu się robienie filmów niezależnych - bo to nie za jego pieniądze i niewiele ma tu do gadania :) Po prostu czyta się opis filmu i nie ogląda się go jeśli owy temat Cię nie ienteresuję.
Zwykłe i posępne życie dla zwykłych i posępnych ludzi, nieco nacjonalistycznie, ale kryje się w tym głęboka racja, co można udowodnić na przykładzie postu na który odpowiadam. Takich jest tu pełno, ale nie warto sobie głowy trudzić, bo do tego trzeba zmiany nastawienia, innego pojęcia świata.