Ten film to spojrzenie nie tyle na "problem" hermafrodytyzmu, co na Człowieka, bez
etykietek, które ułatwiają poruszanie się w świecie, ale też upraszczają i ograniczają. Bo czy
tak naprawdę na pytanie o to, KIM jesteśmy, najważniejsza odpowiedź to "kobietą" lub
"mężczyzną"? Czy płeć determinuje wszystko, od relacji międzyludzkich po życiowe role?
Interesujący temat. Momentami rzeczywiście można było dostać kręćka gdy się chciało 'nadążać' za rola płciowo-społeczną bohaterów.
Męskość i kobiecość jest w każdym z nas i nie zawsze musi się to objawiać w tak ekstremalny sposób.
Rozumując wedle tego filmu to skrajnie męski,znaczy kompletnie niewrażliwy,tak jak ojciec tego chłopaka co go 'mniej więcej' lubi.
Jak to było w tym dowcipie-tacy macho to maja tyle odmóżdżającego testosteronu w sobie,ze pewnie dwóch facetów go robiło;)
I co z tego jak film mdły i dość nudny. Ile można patrzeć na morze przed burza?