A ja wciąż czekam aż zostanie sfilmowana powieść Eugenidesa "Middlesex". "XXY" to dla mnie film zbyt chłodny i chaotyczny, sygnalizujący jedynie problem, ale w żaden sposób go nie rozwijający, zagubiony w fantazji.
"Middlesex" nie dość, że opowiada, umieszcza w kontekście historycznym, to jeszcze oswaja i wyjaśnia. Zawiera pierwiastek naukowości w literackim gawędziarstwie. "XXY" to seria obrazów - ładnych, ale przypadkowych.
Moim zdaniem reżyser zbyt małą wagę przywiązał do psychologicznego usposobienia bohaterki, pokazano jej instynkty, potrzeby, pociągi (które prowadziły do określonych sytuacji)... może dlatego zabrakło dramatyzmu głównej bohaterki - bo czy w tak sielankowej atmosferze wstaje się rano z pytaniem "Kim ja właściwie jestem"?